Bunt chłopów

BUNT, PRZEŚLADOWANIA I PRÓBY WYZWOLENIA SIĘ CHŁOPÓW NA ŻYWIECCZYŹNIE W XVII WIEKU

Wszystkie grupy polskich górali są potomkami pasterzy wołoskich. Osadnictwu na tych terenach sprzyjały niezwykle żyzne, jak na te warunki ziemie, które były chętnie sprzedawane. W średniowieczu, gdy z przeludnionych, jak na ówczesne warunki, rolniczych terenów Sandomierskiego i Krakowskiego wędrowały fale osadników na południe dolinami rzek w kierunku Karpat, wypełniały nowymi osadami żywiecką i nowotarską kotlinę śródgórską. Osadnicy ci, uciekający przed pańszczyzną i różnorakimi karami szukali schronienia pośród kotlin nadrzecznych. Niektórzy, po dotarciu do puszczy karpackiej, decydowali się pozostać tu wybierając raczej walkę z siłami przyrody, niż poddanie się karcącej ręce księcia czy możnowładcy. Taką walkę przetrwać mogli jedynie najsilniejsi.

W początkach dziejów Państwa Polskiego, za pierwszych Piastów, Żywiecczyzna wchodziła w skład ziemi oświęcimsko – zatorskiej, pod rządami górnośląskiej linii Piastów. Pierwsi osadnicy tych terenów przybyli z nadwiślańskich dolin. Od XIV do połowy XVII wieku, grzbietami Karpat ze wschodu aż do dalekiego Siedmiogrodu wędrowała ludność pasterska pochodzenia wołoskiego. Te dwa ciągi osadnicze, ludności polskiej, rolniczej, pochodzącej z dolin i pasterzy wołoskich, nadchodzących ze wschodu, pomieszały się również na ziemi żywieckiej, tworząc grupę etniczną ludzi odważnych, skorych do samoobrony, czujnych, przedsiębiorczych górali żywieckich. Żywieckich roku 1474 księstwo żywieckie zostaje podarowane Piotrowi Komorowskiemu przez Kazimierza Jagiellończyka. Ród Komorowskich włada tą ziemią przez ponad 166 lat. Rozszerzano osadnictwo, karczowano lasy, wprowadzono gospodarkę folwarczną. Tak, więc stopniowo, za panowania Komorowskich ucisk chłopów staje się coraz większy.

W drugiej połowie XVI wieku chłopi znajdują się w jeszcze gorszym położeniu, za sprawą zwiększenia produkcji rolnej i wprowadzenia gospodarki folwarcznej. Ale, co gorsza, Komorowscy nie zakładali folwarków na nieużytkach, lecz droga odbierania ról kmiecych i łanów sołtysich. Wzrastające systematycznie ciężary chłopskie, zmuszanie ich do odrabiania pańszczyzny idące w parze z uciskiem społecznym – wszystko to sprawiło, że ludność poczęła uciekać całymi rodzinami i chronić się na pobliskiej Orawie. Dodam na marginesie, że gnębiono nie tylko „opornych” chłopów. Cześć chłopów natomiast zakłada bandy zbójeckie, wybierając drogę banicji.

W początkach XVII wieku dochodzi do zbójeckich zajazdów między Mikołajem Komorowskim a Turzonami, właścicielami dóbr na Orawie. Porywano sobie wzajemnie chłopów, a panowie magnaci organizowali zbrojne napady. Był to okres panowania w Polsce królów wybieralnych, z dynastii Wazów. Jeden z najbardziej okrutnych właścicieli państwa żywieckiego, Mikołaj Komorowski, po wyczerpaniu już różnych form oszustw i gnębieniu poddanych doprowadził majątek niemal do ruiny i postanowił go „upłynnić”. Z braku chętnych cały majątek przeszedł na własność królowej Konstancji w roku 1623, żony króla Zygmunta III Wazy, w zastaw za kwotę 600 000 złotych. Transakcja ta, celowo nazwana „oddaniem w zastaw” była dość dziwnym tworem administracyjnym, gdyż królom wybieralnym nie wolno było kupować w Polsce dóbr ziemskich, nie przysługiwały im Pacta conventa. W ten sposób ominięto zakaz prawny, ale stworzono też taki „dziwoląg prawny”, że dobra żywieckie mogły być uznane za prywatny majątek rodziny Wazów, lub za dobra królewskie. Od roku 1623 rodzina królewska Wazów była faktycznym właścicielem dóbr żywieckich. Po matce Konstancji odziedziczył te dobra król Jan Kazimierz. W roku 1655, roku najazdu wojsk szwedzkich na Polskę, całe prawie terytorium państwa polskiego zostało zajęte przez wojska szwedzkie. W dniu 26 IX 1655 roku, król Jan Kazimierz, uchodząc z kraju na pobliski Śląsk przybył do Żywca i zatrzymał się na zamku. W Wyniku obrad wydał król 13 X 1655 roku uniwersał do swych poddanych w majętności żywieckiej, w którym między innymi czytamy:

„Wiernie nam mili! Iż nieprzyjaciel zewsząd gwałtownie na państwa nasze następuje, a wojska nasze nie troje będąc przeciwko trojakiemu nieprzyjacielowi Moskwie, Kozakom i Szwedom rozdzielone, siłom i potędze jego wystarczyć nie mogą, przyszło nam na wierność waszą zawołać, to po nich koniecznie mieć chcąc abyście w rusznice, kosy, siekiery, cepy i inne wszelakie oręża, na jakie się, kto zdobyć będzie mógł, jako najporządniej przysposobiwszy, do urodzonego Jana Karpackiego oficera naszego kupili i z nim zasieki porobiwszy, przeprawy i pasy popsowawszy, nieprzyjaciela gromili i znosili – a my w nagrodę tego wierności wasze od wszystkich czynszów zamkowych do lat 5 uwalniamy, podatki jednak przez Rzeczpospolitą uchwalone w całości zachowujemy.”

Ofiarny i odważny lud ziemi żywieckiej stanął na apel swego króla do walki z najeźdźcą szwedzkim. Jakkolwiek nie obeszło się przy tym bez napadów na własnych obywateli i rabunków. Jednakże ta partyzantka chłopska stała się początkiem zbrojnego powstania ludności przeciwko Szwedom. Gdy Jan Kazimierz wrócił do kraju nagrodził kilkunastu górali i mieszczan „za wierność i życzliwie w różnych okazjach przeciw Szwedom pokazane usługi”.

Mimo swego przygranicznego położenia i oddalonego od aktualnego terenu walk, mimo, że była to prywatna własność Wazów – nie uniknęła Żywiecczyzna najazdów zbuntowanych, skonfederowanych żołnierzy. Owe nieporozumienie czy są to dobra królewskie, ( z których ¼ dochodów miała zgodnie z prawem iść na utrzymanie wojska), czy tez dobra magnackie, ( z których zgodnie z uchwała sejmową z 1588 roku „żołnierze leż nie mają miewać”) doprowadził od sytuacji, w której żołnierze systematycznie rabowali, nie oglądając się na jakieś przywileje rodziny królewskiej. Deputaci konfederacji „Związku pobożnego” w osobach: Czołkańskiego, kossowskiego, Skrzetuskiego i Skrzewskiego, zjechali wraz ze swą czeladzią do Żywca i oprócz stałego wyżywienia Żądali tytułem podatku 12 000 złotych na żołd. By uniknąć dalszych represji i rabunku, właścicielka dóbr ślemieńskich, Katarzyna Grudzińska zaręczyła swym majątkiem dostawę tych pieniędzy. Pieniędzy międzyczasie starosta żywiecki wysłał do króla wiadomość o samowoli deputatów i prosił o pomoc. Król po otrzymaniu wiadomości starał się zorganizować obronę swych dóbr. 7 XII 1661 roku wydał on uniwersał, w którym wzywa do obrony przed „ludem swawolnym”. Pisze także bardzo znamienne słowa:

„Ubezpieczamy niniejszym listem naszym, że żadne zabójstwo o takowy najazd i wiolencja popełnione, karane nie będzie”

Uniwersał dotarł jednak do Żywca za późno i żadnych samowolnych egzekucji nie powstrzymał. Wstrzymał jedynie dostawę owych 12 000 złotych kontrybucji. Wkrótce rozgorzała walka, żołnierze niszczyli chałupy, zdzierali z chłopów odzienie, porozbijano tratwy z drewnem gotowym do spławu, zabierano bydło, konie, niszczono zboże. Ponieważ chłopi nie oddawali swego mienia za darmo, nie obeszło się bez gwałtów i zabójstw. Starosta Czartoryski – nie mogąc poradzić sobie z sytuacją – postanowił uczynić dwie rzeczy, z czego jedną wybitnie naiwną: wysyła on mianowicie list do króla z prośbą o pomoc i…wchodzi w porozumienie ze zbójnikami: Krzykiem i Kocurem. Angażuje ich watahy do walki z grupami konfederatów. Zbójcy, owszem, napadli na kwatery konfederatów w Pietrzykowicach, i a jakże, wypędzili żołnierzy ze wsi! Tyle, że później sami zabrali się do rabunku tego, czego nie złupili żołnierze.

Długo jeszcze wrzało we wsiach żywieckich, wiele jeszcze ucierpieli chłopi od swawoli żołnierzy i różnych samozwańczych egzekutorów. Bardzo powoli wracał spokój do chat na wsi żywieckiej. Po górach i lasach grasowały jeszcze niedobitki przybierające potem charakter niezdyscyplinowanych band.

Strona została stworzona przez Damiana Chałupnika.
Źródła: internet, książki, zdjęcia, widokówki.
 
Dzisiaj stronę odwiedziło już 16 odwiedzający (46 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja